Kilka dni temu poczułem niespotykaną od bardzo dawna wenę na słuchanie czegoś szybkiego, ciężkiego i prostego ale jednocześnie dającego niesamowitego kopa. A co się sprawdza najlepiej w powyższych warunkach? Oczywiście amerykański/nowojorski hardcore! W mojej kolekcji nie mam zbyt dużego pola manewru jeśli chodzi o ten gatunek zatem z biegu padło na Biohazard. Decyzja o wyborze albumu była już zdecydowanie trudniejsza. Padło na krążek, od którego w moim przypadku wszystko się zaczęło czyli właśnie Urban Discipline. Był początek tego milenium, na vivie i w MTV można jeszcze było usłyszeć muzykę. Podczas przerzucania kanałów trafiłem na jednej z powyższych stacji na pasmo z cięższym graniem i tam na drugą połowę teledysku do „Shades Of Grey”. Od dłuższego czasu byłem już wtedy na etapie poszukiwania muzyki ciężko przyswajalnej i trudnej w odbiorze Czytaj dalej Biohazard – Urban Discipline