Długo nie mogłem przekonać się do nowego albumu Keysów. A dlaczego? Z prostej przyczyny – swoją przygodę z zespołem zacząłem od El Camino a Turn Blue jest do niego tak bardzo podobny jak jak nasi polscy kopacze nożni do reprezentacji Brazylii. Niby jedna i druga ma na starcie po 11 graczy… i na tym podobieństwa się kończą. Zatem po ultra przebojowym poprzednim albumie ciężko było się przestawić na rzecz totalnie odmienną. Z początku, po pierwszym przesłuchaniu odłożyłem album w kąt i zabrałem się za inne premierowe wydawnictwa. No ale po pewnym czasie wypadało dać szansę kapeli, która jeszcze nie tak dawno temu zachwyciła mnie i uzależniła na wiele tygodni. No i w ten sposób każdy kolejny kontakt z Turn Blue zmieniał moje zdanie o nim. Album jest diametralnie różny od swojego poprzednika ale nie można powiedzieć, że gorszy. Czytaj dalej The Black Keys – Turn Blue