Hypnotize to druga część niezbyt szczęśliwego duetu ostatnich jak do tej pory wydawnictw studyjnych System Of A Down. Album ten, podobnie jak Mezmerize, trafił do mnie ze względu na chęć posiadania całej dyskografii oraz cenę(niecałe 10zł). Na tym podobieństwa się nie kończą – Hypnotize jest porównywalnie miałki i przeciętny co jego “brat bliźniak”, również i tutaj wokalnie w dużych dawkach straszy nas Malakian. Gdy w końcu raz na ruski rok zmotywuję się do przesłuchania obu wydawnictw to zastanawiam się jaki był w ogóle cel rozbijania tego całego materiału na dwa krążki? Co autor miał na myśli? Skok na kasę fanów? Brak umiejętności wyboru lepszych spośród łącznie 23 utworów? Zdecydowanie obstawiam to pierwsze bo przecież chyba nawet ktoś totalnie koślawy muzycznie jest w stanie wskazać kilka/kilkanaście(w tym przypadku ta pierwsza opcja) Czytaj dalej System Of A Down – Hypnotize
Archiwa tagu: system of a down
System Of A Down – Mezmerize
Dla wielu “wielkich” fanów przygoda z System Of A Down zaczęła się właśnie od tego albumu (jeśli jakimś cudem udało im się przeoczyć medialną pompę związaną m.in. z “Chop Suey!” z Toxicity). Dla mnie zasadniczo na Mezmerize przygoda z SOAD się kończy. Płytkę nabyłem głównie dlatego, że nie chciałem wyłamywać się z reguły posiadania kompletnej dyskografii danego zespołu no i dlatego, że jakiś allegrowicz chciał się jej pozbyć za śmieszne pieniądze. W pakiecie nabyłem również Hypnotize – podobna historia;) Dziś praktycznie do tego albumu nie wracam (do jego następcy również). Po genialnym debiucie, trochę przereklamowanym Toxicity i bardzo dobrym albumie z “odrzutami” ekipa SOAD odjechała znacząco od tego za co ich lubiłem i szanowałem. Stworzyli coś czego w sumie mogę posłuchać. Pytanie tylko po co? Oczywiście nie jest tu tragicznie! Są momenty fajne i ciekawe. Czytaj dalej System Of A Down – Mezmerize
System Of A Down – Steal This Album!
Praktycznie każdy aspekt fizycznej strony tego krążka jest dziwny i specyficzny. Jakiś czas po premierze Toxicity w sieci zaczęły krążyć nowe utwory, które ktoś zebrał do kupy i nazwał banalnie – Toxicity II. Steal This Album! jest odpowiedzią muzyków na tego pirata a sam krążek zawiera odrzuty właśnie z Toxicity plus kilka dodatkowych utworów. Okładka tego wydawnictwa emituje chamskiego – zrobionego w domu pirata. Podobnie sam krążek. Jako, że wizualnie jest to “home made” to żadnej poligrafii tu nie uświadczymy. Całość wygląda po prostu biednie ale takie było założenie. Wspomniałem, że STA! zawiera m.in. odrzuty z sesji do Toxicity. Gdy słucha się tego albumu to momentami można się nieźle zdziwić. Jakim cudem niektóre z nich nie weszły na album właściwy?! Nie znam konkretnego podziału: co nie zmieściło się na Toxicity a co jest materiałem zupełnie nowym Czytaj dalej System Of A Down – Steal This Album!
System Of A Down – Toxicity
Dwie poprzednie recenzje to takie swoiste testowanie próby czasu. Poszło to w miarę szybko i sprawnie więc drążymy temat dalej. Rok 2001: VIVA, MTV i inne stacje związane z muzyką nachalnie molestują słuchaczy jakąś czwórką szarpidrutów z Armenii. W tamtym czasie chyba nie dało się nie usłyszeć “Chop Suey!”. Ja – 16letni chłopak – byłem zachwycony: idealnie wyważone proporcje, połączenie wielkiego ciężaru z fragmentami delikatnymi, do tego charyzmatyczny wokalista z oryginalnym akcentem. Wow!!! Akurat chodziłem na kurs języka angielskiego i swoim zachwytem podzieliłem się z innym kursantem. W odpowiedzi usłyszałem mniej więcej coś takiego: “walić Toxicity, debiutu sobie posłuchaj”. Pożyczyłem od niego jeden i drugi krążek ale na fali zachwytu “Chop Suey!” wydawnictwo debiutanckie trochę olałem. Dopiero kilkanaście miesięcy później przekonałem się, Czytaj dalej System Of A Down – Toxicity
System Of A Down
Rok 2001 był bardzo dobry dla SOAD. Zespół grający muzykę niezbyt rozrywkową i ciężką stał się niesamowicie popularny. Na Vivie i innych kanałach muzycznych do znudzenia puszczali “Chop Suey!”. SOAD poznałem właśnie na fali tej popularności (swoją drogą od tego momentu minęło już ponad 10 lat – jak ten czas szybko minął…). Zachwycałem się całym “Toxicity” do momentu aż znajomy pożyczył mi ich debiutancki album. Wtedy czar “Toxicity” prysł – debiut wciąga go nosem. SOAD można lubić, można nie trawić. Osobiście nie przepadam ze ich 2 ostatnimi albumami: za dużo kombinowania, niepotrzebny drugi wokal i jeszcze parę innych mankamentów. Ale co by nie było: czy to fan czy nie fan musi przyznać, że ich debiut to album potężny. Ciężki, na swój sposób nowatorski, ekstremalny, totalny. Czytaj dalej System Of A Down