Piąty album studyjny w dorobku londyńskiej ekipy jest swego rodzaju fenomenem – wciągam go w całości praktycznie bez zastrzeżeń mimo jednego dość poważnego zgrzytu i jednego zdecydowanie mniejszego. Poważniejszy: “Back In The Village” – wesołkowaty utwór z badziewnym i drażniącym utworem. Utwór sam w sobie (gdyby wyciąć z niego refrenowego potworka) nie jest tragiczny, bez problemu można by go wrzucić na któryś z kolejnych krążków Ironsów po “Seventh Son…”. Na “Powerslave”, na tle wielu genialnych momentów wypada po prostu blado – in minus. Mniejszy zgrzyt – zgrzycik to “Losfer Words (Big ‘Orra)” – typowy albumowy zapychacz, nabijacz minut. Ale najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mimo tej świadomości i tak go lubię. Można tu znaleźć kilka ciekawych fragmentów. I tu mógłbym w sumie zakończyć recenzję bo do reszty utworów zawartych na “Powerslave” nie mam żadnych zastrzeżeń Czytaj dalej Iron Maiden – Powerslave