Panoptikon (Panopticon; gr. pan = wszystko; optikos = widzieć) – nazwa więzienia, wymyślonego i zaprojektowanego przez angielskiego filozofa utylitarystę, Jeremy’ego Benthama. Niezwykłość Panoptikonu miała polegać na tym, że jego konstrukcja umożliwiałaby więziennym strażnikom obserwowanie więźniów tak, by nie wiedzieli, czy i kiedy są obserwowani (wikipedia).
Od dobrych kilku lat toczy się “zażarty” spór fanów post metalu o to, który z albumów Isis jest lepszy: Oceanic czy właśnie Panopticon. Ja, mimo całego geniuszu albumu wydanego w 2002 roku, jestem zdecydowanym zwolennikiem tej drugiej pozycji. Trzeci album w dyskografii zespołu to dalsze złagodzenie brzmienia oraz głębsze brnięcie w eksperymentowanie. Czytaj dalej Isis – Panopticon→
Przez wielu Oceanic uznawany jest za wzorzec grania post metalowego. O słuszności tego stwierdzenia można dyskutować bo w tym milenium powstało wiele naprawdę świetnych reprezentantów tego gatunku. Jedno jest natomiast pewne – Oceanic to genialne wydawnictwo. Niesamowita jest prędkość z jaką ewoluował styl Isis. Album ten od debiutu dzielą tylko 2 lata i przepaść muzyczna. Brud, ciężar i toporność, które stanowiły o sile Celestial tu są tylko dodatkiem do grania bardziej stonowanego, spokojniejszego. Oczywiście mocnych fragmentów tu nie brakuje i jest ich dość dużo ale nie są one maszyną napędzającą cały album, stanowią raczej uzupełnienie całości. Całości, której siłą są długie, rozbudowane, wielowarstwowe pejzaże muzyczne. Oceanic to 8 kompozycji, 2 z nich to rzeczy krótkie – trwające lekko ponad 2 i 3 minuty – można je traktować jako przerywniki. Czytaj dalej Isis – Oceanic→
Aaron Harris, Cliff Meyer, Jeff Caxide, Chino Moreno. Kojarzycie te osoby? Jeśli tak to macie ułatwione zadanie. Jeśli nie to już wyjaśniam. Pierwsi trzej panowie to ex-muzycy rozwiązanej w 2010 roku grupy Isis, Chino Moreno natomiast jest wokalistą Deftones. Razem – jako tercet – stworzyli długo oczekiwany projekt Palms. Ich debiutancki album to 7 kompozycji trwających łącznie tyle co połowa meczu w piłce nożnej + niecałe 2 minuty czasu doliczonego;) Zawartą tutaj muzykę serwisy branżowe określają jako połączenie post metalu z rockiem alternatywnym. W rzeczywistości otrzymujemy bardzo dobrze wyważoną mieszankę kapel macierzystych muzyków: delikatniejszą odsłonę Isis oraz Chino wokalnie w okolicach spokojnych utworów Deftones. Niesamowite w tym albumie jest to, że słuchając go mamy wrażenie, że jest to jednocześnie post metalowa legenda jak i ekipa Moreno. Czytaj dalej Palms→
“Ekipa Isis kończąc swoją działalność zrzekła się jednocześnie tronu na rzecz Kultu Księżyca” – mniej więcej takie stwierdzenie znalazłem pod koniec zeszłego roku na jednej ze stron zajmujących się muzyką gitarową. Isis uwielbiam zatem jeśli Cult Of Luna przejął po nich pozycję lidera to koniecznie musiałem zobaczyć co tam też sobą ten zespół reprezentuje. Na pierwszy rzut – zupełnie w ciemno – poszedł ich album z 2008 roku czyli właśnie Eternal Kingdom. Dlaczego akurat ten? Z racji ceny i ogólnej bardzo łatwej dostępności;) Pierwszy kontakt z muzyką tutaj zawartą był dla mnie olbrzymim szokiem połączonym ze zniesmaczeniem i wielkim rozczarowaniem. Kolejne przesłuchania sukcesywnie zmieniały pierwsze – bardzo złe wrażenie. Przyznam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio miałem takie trudności z początkowym przyswojeniem zawartości płyty Czytaj dalej Cult Of Luna – Eternal Kingdom→
Zakup dyskografii Isis był dla mnie strzałem prawie że totalnie w ciemno. Zdecydowałem się na niego po jednokrotnym przesłuchaniu albumu Panopticon w sieci. Album wgniótł mnie w fotel i doszedłem do wniosku, że muszę mieć jego i resztę. Zwłaszcza, że oceny w różnych serwisach muzycznych były podobne – bardzo pozytywne. Pierwsze przesłuchanie ich debiutu było dla mnie nie lada szokiem. Panopticon w zestawieniu z Celestial wydaje się być grzecznym, niewinnym dzieckiem. Ten drugi to dzieło zdecydowanie koneserskie – dla wybranych. Ale ci koneserzy, rzesza wybranych, powinna być bardzo zadowolona z efektu prac Isis. Jest to dzieło destrukcyjne, miażdżące. Tak jak na późniejszych krążkach granie agresywne jest wplatane między przeważające spokojne fragmenty tak tutaj ten spokój jest tylko niewielką częścią pośród muzyki totalnej. Czytaj dalej Isis – Celestial→
Dziś na warsztacie album, którego posiadaczem zostałem w sumie przez przypadek kilka miesięcy temu. Po raz n-ty doszedłem do wniosku, że nie mam czego słuchać i wybrałem się na polowanie do MM licząc na coś fajnego w koszu z przecenami. Niestety posucha tam była straszna więc przetransportowałem się na część z muzyką hard & heavy. Zasadniczo nie szukałem niczego konkretnego – Blindead sam z siebie od razu rzucił mi się w oczy. Ale postanowiłem, że trzeba ćwiczyć silną wolę i z pustymi rękami wróciłem do domu. Tam nie wytrzymałem i krążka poszukałem w różnych sklepach internetowych. Ostatecznie za moją kopię z przesyłką zapłaciłem o 15zł mniej niż na miejscu w MM. Także w tym wypadku moja silna wola przyniosła korzyści;) Wcześniej nazwa Blindead rzuciła mi się kilkukrotnie w oczy, przeczytałem też kilka bardzo pochlebnych opinii. Czytaj dalej Blindead – Affliction XXIX II MXMVI→