“Love Exchange Failure” to jedno z moich największych tegorocznych odkryć, na które wpadłem zupełnie przypadkiem. Za całe zamieszanie odpowiada Spotify, który zasugerował mi, że album ten może mi się spodobać. Sugestii w tym roku było setki, jeśli nie tysiące. White Ward przykuł moją uwagę okładką, która bardzo mocno kojarzy mi się z Podgoricą, w której byłem w czerwcu. Czytaj dalej White Ward – Love Exchange Failure
Archiwa tagu: post metal
Cult Of Luna – A Dawn To Fear
Szwedzi z Cult Of Luna są uznawani za jeden z filarów post metalu i europejskich prekursorów tego gatunku. Praktycznie każda pozycja z ich dyskografii to klasyka i wzór do naśladowania dla innych zespołów. Gdzieś po drodze przytrafił się “Mariner”, którego fanem nie jestem. Ale album ten został nagrany z Julie Christmas zatem uznaję go za nie do końca udany projekt poboczny. Czytaj dalej Cult Of Luna – A Dawn To Fear
The Ocean – Phanerozoic I: Palaeozoic
Każdy kolejny album berlińskiego The Ocean Collective to świetna okazja do poszerzenia swojej wiedzy z różnych zakresów. Dzięki Niemcom nieświadomi fani mogli zgłębić zasady poglądów: heliocentrycznego i antropocentrycznego, poznać budowę oceanów, procesy eoliczne czy cofnąć się do czasów prekambryjskich. Oczywiście zawartość albumów nie jest w 100% skoncentrowana na wymienionych tematach jednak zawiera pewien “korzeń”. Czytaj dalej The Ocean – Phanerozoic I: Palaeozoic
Solstafir – Berdreyminn
Po pierwszym kontakcie z “Berdreyminn” jedyne co mogłem powiedzieć dobrego o tym albumie to to, że ma piękną, niesamowicie klimatyczną okładkę i że druga połowa “Blafjall” jest świetna. Tyle. Zdziwieni? Ja też początkowo byłem bo “Berdreyminn” nie miał dobrego startu. Można nawet powiedzieć, że start ten był zły i cholernie rozczarowujący.
Po co najmniej 3 genialnych poprzednikach fani zespołu mogli oczekiwać podtrzymania dobrej passy i kolejnego wybitnego albumu. Czytaj dalej Solstafir – Berdreyminn
Moanaa – Passage
Jaki jest post metal – każdy widzi. Według wielu jest to gatunek do granic wyeksploatowany, taki – z którego już nic nie da się wycisnąć.
Zespoły z tego nurtu zdają się jednak nic z tego nie robić i co jakiś czas na świat wypuszczany jest kolejny świetny przykład na to, że nawet z prawie suchej gąbki da się jeszcze coś wycisnąć. Czytaj dalej Moanaa – Passage
Blindead – Ascension
Po pierwszym przesłuchaniu “Absence” byłem w dużym szoku i jednocześnie bardzo mocno pragnąłem aby ekipa Blindead nagrała jeszcze album w klimacie “Affliction…”.
Po końcowych dźwiękach “Ascension” odczucia miałem podobne ale zdecydowanie słabsze. Szok oczywiście był ale tym razem rozłożony na raty.
Pierwsza jego fala nadeszła gdy w marcu zeszłego roku Patryk Zwoliński opuścił zespół. Czytaj dalej Blindead – Ascension
Mouth Of The Architect – Path Of Eight
Pierwszy kontakt z “Path Of Eight” może być dla fanów zespołu dość dużym zaskoczeniem (zwłaszcza dla tych, którzy są z zespołem od dawna).
Chociaż z drugiej strony zapowiedź zmian mogliśmy już usłyszeć na poprzednim krążku – “Dawning”. “Path Of Eight” nie jest bezpośrednią kontynuacją poprzednika tylko dalszym dużym krokiem naprzód. Czytaj dalej Mouth Of The Architect – Path Of Eight
Neurosis – Fires Within Fires
Neurosis to klasa sama w sobie: legenda, prekursor stylu, wzorzec do naśladowania, punkt odniesienia i w kręgach post metalu obiekt kultu.
Oczywiście to uwielbienie jest jak najbardziej słuszne – gdyby nie ekipa z Oakland pewnie dziś nie istniałaby większość zespołów z tego gatunku, które nawet jeśli wypracowały własny styl to i tak wcześniej musiały oprzeć go na jakichś filarach. Czytaj dalej Neurosis – Fires Within Fires
Obscure Sphinx – Epitaphs
Rok 2016 jest wyjątkowo obfity w interesujące premiery muzyczne. Za nami jest już wiele ale najciekawsze dopiero się zaczyna i do końca roku na mojej półce wyląduje jeszcze kilkanaście krążków. Spośród kilkudziesięciu tegorocznych zapowiedzi Obscure Sphinx był jedną z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych.
Ogromny apetyt podsycił dodatkowo zapowiadający album „Nothing Left” – wielowątkowa, rozbudowana kompozycja oparta na wkręcającym się w głowę motywie, soczystych, przytłaczających riffach i Wielebnej w wyśmienitej formie. Czytaj dalej Obscure Sphinx – Epitaphs
Solstafir – Svartir Sandar
Nigdy nie byłem na Islandii. Od dawna jest to moim marzeniem, którego jak do tej pory nie udało się zrealizować. Widziałem natomiast setki (jeśli nie tysiące) zdjęć z tego pięknego, tajemniczego i niesamowicie oderwanego od naszej – polskiej rzeczywistości kraju.
Jeśli miałbym kiedykolwiek dopasować do nich soundtrack to z pewnością byłby to jeden z utworów z “Svartir Sandar”. Nic tak celnie nie oddaje uczucia towarzyszącego mi podczas oglądania islandzkich zdjęć jak dźwięki “Melrakkablús” i “Draumfari”. Czytaj dalej Solstafir – Svartir Sandar