Nie przepadam za soundtrackami – zazwyczaj idealnie komponują się z obrazem, jednak bez niego wiele tracą. I nie mówię tu oczywiście o takich ścieżkach, które do swoich filmów dobierał np. Quentin Tarantino czy też o tych, które Eddie Vedder stworzył do „Into The Wild”, a o klasykach w stylu Vangelisa czy Johna Williamsa. Jest jednak album, który wyłamuje się z mojego schematu. Czytaj dalej Vaget – Duch Gór