Nie zliczę ile to razy zamawiałem preordera tylko i wyłącznie ze względu na sentyment do starych czasów. Mniej więcej tyle samo razy dochodziłem później do wniosku, że pieniądze te można było wydać na cokolwiek innego. Sentyment oczywiście zadziałał też w przypadku nowej Metalliki. Czytaj dalej Metallica – 72 Seasons
Archiwa tagu: metallica
Metallica – Hardwired… To Self-Destruct
Zacznijmy dość nietypowo. Jeśli liczyłeś na to, że “Hardwired…” będzie tak zwanym “powrotem do korzeni” czyli grania sprzed ponad 25 lat to spokojnie odpuść sobie dalsze czytanie tego tekstu jak i słuchanie nowej Metalliki. Jeśli miałeś jakiekolwiek oczekiwania wobec ich nowego albumu – patrz wyżej. Jeżeli wychodziłeś z założenia, że “co ma być to będzie”, to możesz przejść dalej – ale na własną odpowiedzialność;) Czytaj dalej Metallica – Hardwired… To Self-Destruct
Metallica – Garage, Inc
W 1998 roku pewnie po części by udobruchać niezadowolonych fanów(po 2 nieudanych thrashowo płytach) a po części dla pieniędzy Metallica zdecydowała się wydać Garage, Inc – album z coverami. Trochę się ich tu nazbierało bo aż 27. Podzielono je na 2 krążki. Zacznijmy od drugiego – starszego – z lat 80tych. Ten zaczyna się od szybkiego „Helpless” ze świetną solówką. Klimat rodem z horrorów wprowadza wolniejszy „The Small Hours”. Po nim Metallica wzięła na warsztat jeden z klasyków mojego ulubionego zespołu – Killing Joke – „The Wait”. Niby zagrali go poprawnie ale oryginał jest zdecydowanie lepszy. Tu brakuje tego dusznego, apokaliptycznego klimatu od którego aż kipi w wykonaniu zespołu Colemana. Poziom trzyma „Crash Course In Brain Surgery” Czytaj dalej Metallica – Garage, Inc
Metallica – Master Of Puppets
Uwaga! Będę się narażał. I to już od razu – na samym starcie. Tak – uważam, że Master Of Puppets nie jest najlepszym albumem jaki wydała Metallica. A dlaczego? Bo Ride The Lightning jest lepszy;) Wszystko co było tam mamy i tutaj ale tam było to powiewem świeżości, tu jest kontynuacją wybranej drogi. Co nie znaczy, że MOP to syf, kiła i mogiła. Co to to nie. Początek albumu jest potężny. „Battery” niszczy świetnym wprowadzeniem a później swoją dynamiką, ciężarem, solówkami i genialnym zakończeniem. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku utworu tytułowego. Tu dochodzi dodatkowo piękny spokojny fragment wpleciony między gitarową jazdę. Klimatycznie rozpoczyna się „The Thing That Should Not Be”. W dalszej części utwór mnie nie powala. Ma fajne fragmenty Czytaj dalej Metallica – Master Of Puppets
Metallica – Ride The Lightning
Metallica nie skończyła się na Kill’em All. Nie zaczęła się też na Master Of Puppets(który większość fanów przesadnie gloryfikuje). Między tymi dwoma albumami znajduje się krążek uznawany przez niektórych za najlepszy w dyskografii zespołu. No i oczywiście do tej grupy zalicza się moja skromna osoba. Ride The Lightning to album kompletny – nie ma tu praktycznie ani jednej rzeczy, którą chciałbym wyrzucić/zmienić/przekształcić/skrócić itp. Od początku do końca jest to najwyższa półka thrashowego grania. A zaczyna się tak niepozornie… Pierwsze ok. 40 sekund krążka to spokojne to spokojna akustyczna gitara. Po chwili jednak Metallica odsłania swoje prawdziwe oblicze i „Fight Fire With Fire” zmienia się w metalową galopadę. Skandowane zwrotki przeplatają się z nośnym refrenem. Do tego dochodzi błyskawiczne tempo, trafia się świetna solówka. Mocne rozpoczęcie albumu. Czytaj dalej Metallica – Ride The Lightning
Metallica – Kill’em All
Ten album miał się nazywać inaczej. Zupełnie inaczej. Ale czasy były inne – Metal Up Your Ass nie przeszedł i dlatego mamy Kill’em All. A jaki jest debiutancki album Mety? Surowy… Może odrobinę kuleje tu brzmienie… Ale co z tego skoro to niesamowicie dobry materiał – pełen zespołowych i thrashowych klasyków. Chyba każdy fan metalu zna motyw gitarowy z „Seek And Destroy” i co najmniej jeszcze parę smaczków z tego wydawnictwa. Moim faworytem z tego krążka jest „The Four Horsemen” ze świetnymi, galopującymi fragmentami instrumentalnymi. Coś wspaniałego, mógłbym tego słuchać godzinami. Co ciekawe – kawałek ten skomponował rudy Mustaine zanim został wyrzucony z kapeli. Później odegrał go w szybszym tempie, ze zmienionym tekstem i tytułem („Mechanix”) na debiutanckim krążku Megadeth. Czytaj dalej Metallica – Kill’em All
Metallica – Death Magnetic
Oj, jakie ja mam sprzeczne odczucia co do tego krążka. Z jednej strony nawet go lubię, z drugiej nienawidzę. Zaczniemy od ciemnej strony tego wydawnictwa. Już na początku ocena ogólna powinna startować z bagażem „-2” punkty za brzmienie. Ja rozumiem, fajnie jest nagrywać głośne albumy ale do cholery! Bez przesady. Tu wojna głośności wygrała z rozumem. Audiofilem nie jestem, nie mam jakichś wygórowanych wymagań także jak już mnie to przesterowanie drażni to znaczy, że coś w tym być musi. No i te tłumaczenia, że tak być miało, że brzmi to jak koncert itp. Gówno prawda. Spieprzyli sprawę i tyle. Człowiek płaci grube pieniądze za album (no bo przecież nie kupiłem tej badziewnej polskiej edycji;) a później musi ściągać z internetu wersję z gry komputerowej żeby cieszyć się dobrym brzmieniem i móc wyłapać niektóre smaczki. Czytaj dalej Metallica – Death Magnetic
Metallica – St. Anger
Większość ludzi go nienawidzi, miesza z błotem, opluwa jadem, obrzuca gównem itp. A ja idę pod prąd i St. Anger bardzo lubię. Gdy człowiek odetnie się od myśli, że to Metallica, zespół, który nagrał klasyki thrashu, to od razu krążek lepiej wchodzi. Ciekawy jestem jak oceniliby płytę krytycy gdyby nagrała to inna kapela. Wracamy do tematu. St. Anger to ponad 75 minut czystego gniewu, agresji. Wszystko to podane jest na surowo, garażowo (ach ten Lars walący w śmietniki zamiast bębnów:). Album działa świetnie jako odmóżdżacz, mnie świetnie odstresowuje. Święty Gniew sunie niczym pociąg Intercity, królują tu głównie szybkie/bardzo szybkie tempa(np. „Frantic”, „Dirty Window”, ekspresowy „Purify”), czasem tylko zwalniamy na chwilę (np. „Some Kind Of Monster”). Czytaj dalej Metallica – St. Anger
Metallica – Beyond Magnetic
Na przestrzeni ostatnich lat Meta wystawia swoich fanów na ciężką próbę. W ostatnim czasie był potworek z Reedem, teraz to coś. Zamiast nowego wydawnictwa dostajemy EPkę z odgrzewanymi/odkopanymi kotletami. Nie wiem co artyści mieli na myśli wydając Beyond Magnetic. Chcieli odbudować swoją nadszarpniętą reputację? Udobruchać niezadowolonych fanów? Wyciągnąć od nich kolejne pieniądze? Nie wiem, mogę się tylko domyślać, że to ostatnie chociaż nie bardzo mnie to obchodzi – moje uwielbienie do wszystkiego co wydają minęło dawno temu. Fascynację zastąpiła zimna kalkulacja i ocena a ta wybitnie wysoka nie będzie. Czytaj dalej Metallica – Beyond Magnetic
Metallica – … And Justice For All
Wśród fanów ciężkiego grania krążą opinie, że Metallica skończyła się na Kill’em All. Może być i tak ale później zaczęła się z powrotem na Ride…, trwała na Master… i skończyła się na …And Justice – moim zdaniem ich najbardziej dojrzałym i najlepszym wydawnictwie obok debiutu i Ride… Wiele osób wiesza psy na produkcji tego albumu: a bo nie słychać basu, a bo to, a bo tamto. Ale co z tego skoro wszystkie minusy przysłania i zawstydza niczym Turbodymomen zawartość tego wydawnictwa? Mamy tu 9 arcydzieł thrashowego grania z posmakiem progresywnym, średnia długość trwania utworów mieści się w okolicach 7 minut (najkrótszy lekko ponad 5, najdłuższe prawie 10 minut). Chyba najbardziej znany jest tutaj “One” – kawałek do obrzydzenia przerabiany i coverowany przez dziesiątki kapel m.in. Korn. Czytaj dalej Metallica – … And Justice For All