Kilka dni temu po raz n-ty zostałem posiadaczem Smash i Ignition Offspringa. Ale jak to tak po raz n-ty? Otóż tak: te dwa krążki bardzo lubię, co jakiś czas do nich wracam, ale co jakiś czas też zespół coś wydaje i na fali “nienawiści” do tego nowego czegoś pozbywam się wszystkiego co ma jakikolwiek związek z Hollandem i spółką. Chore?:) Po ostatniej dostawie obu albumów doszedłem do wniosku, że to właśnie Ignition (a nie Smash) z ich dyskografii najbardziej lubię. Dlaczego? Po kolei: za “Dirty Magic” – chyba ich najlepszy utwór w ogóle, rzecz “ponad-punkowa” ze świetnym motywem gitarowym, który kiedyś umiałem sam zagrać; za “Forever And A Day” – tu też mamy świetny klimat, brud no i te chórki. Ignition wydaje się być o wiele bardziej spójny od Smasha, tam mieliśmy do czynienia ze stylistycznym bałaganem, tu wszystko jest jakby bardziej poukładane. Czytaj dalej The Offspring – Ignition