Dobry zwyczaj przyjęty w wielu innych recenzjach nakazywałby mi pomarudzić i ponarzekać. A to np. na to, że wydając 6 lat temu “Scream” Cornell sięgnął dna, sprzedał (a właściwie oddał za darmo) swoje ideały itp. Albo, że nowy album nie ma kopa, jest mało “soundgardenowaty”.
Fakt faktem – taki właśnie jest. Ale od “soundgardenowatych”, grunge’owych albumów jest (jak łatwo się domyśleć) Soundgarden a nie Cornell solo. Szkoda, że tak wiele osób o tym zapomina…. W każdym razie w tym tekście nie będzie marudzenia bo w zasadzie nie ma ku temu powodów. “Higher Truth” to solidne wydawnictwo: bardzo jednolite – co wielu mu zarzuca ale dzięki temu również w miarę spójne i trzymające się kupy. Oczywiście nie brakuje tu słabszych fragmentów – mnie osobiście drażni przesłodzony “Josephine”. Ale poza tym odbiór krążka jest jak najbardziej pozytywny. Czytaj dalej Chris Cornell – Higher Truth