Tak jak Aura mnie intrygowała a Earthshine zniewalał i pochłaniał milionami skojarzeń z Tatrami tak pierwszy odsłuch Eternal Movement był dla mnie obojętny. Ta sama sytuacja miała miejsce przy drugim, trzecim i czwartym kontakcie z płytą. I tu nagle wszystko się odmieniło, zaskoczyło i teraz działa już zaskakująco płynnie. Nowy krążek ekipy TFN jest zupełnie inny od swojego poprzednika. Jak już wcześniej wspomniałem – Earthshine to dla mnie idealny podkład do wspomnień związanych z górami. Eternal Movement z kolei jest jakby podróżą w kosmos bez wychodzenia z domu. Klimaty na obu krążkach są skrajnie różne. Tam panował spokój i zaduma, tutaj wszystko jest zdecydowanie żywsze, bardziej dynamiczne. No i przede wszystkim weselsze. Od singlowego “Only With Presence” aż bije optymizmem i pozytywną energią. Czytaj dalej Tides From Nebula – Eternal Movement