Kariera Megadeth to swego rodzaju sinusoida tudzież inne matematyczne – wykresowe ustrojstwo. W każdym razie te prawie 30 lat na scenie to pasma wzlotów i upadków. Po 4 pierwszych typowo thrashowych płytach nastąpił etap kombinowania, zmiany brzmienia. Jedne eksperymenty wyszły zespołowi całkiem dobrze, inne zdecydowanie gorzej. Co by nie było – dla fanów stylu wyjściowego ekipy Megadeth był to ciężki okres. Zalążki zmian tego stanu można było odczuć w nowym milenium. Przełamanie nastąpiło w 2009 roku wraz z premierą Endgame – moim zdaniem najlepszego krążka od czasów Rust In Peace. Oczywiście każdy z albumów mieszczących się między nimi ma swoje plusy ale nie jest to zdecydowanie to co w ekipie rudego lubię najbardziej. A tu Endgame wywołuje uśmiech na twarzy już od pierwszych sekund. Czytaj dalej Megadeth – Endgame