Kilka dni temu poczułem niespotykaną od bardzo dawna wenę na słuchanie czegoś szybkiego, ciężkiego i prostego ale jednocześnie dającego niesamowitego kopa. A co się sprawdza najlepiej w powyższych warunkach? Oczywiście amerykański/nowojorski hardcore! W mojej kolekcji nie mam zbyt dużego pola manewru jeśli chodzi o ten gatunek zatem z biegu padło na Biohazard. Decyzja o wyborze albumu była już zdecydowanie trudniejsza. Padło na krążek, od którego w moim przypadku wszystko się zaczęło czyli właśnie Urban Discipline. Był początek tego milenium, na vivie i w MTV można jeszcze było usłyszeć muzykę. Podczas przerzucania kanałów trafiłem na jednej z powyższych stacji na pasmo z cięższym graniem i tam na drugą połowę teledysku do „Shades Of Grey”. Od dłuższego czasu byłem już wtedy na etapie poszukiwania muzyki ciężko przyswajalnej i trudnej w odbiorze Czytaj dalej Biohazard – Urban Discipline
Archiwa tagu: biohazard
Biohazard – Mata Leao
Mata Leao to po portugalsku „zabicie lwa” – terminem tym określa się sposób duszenia przeciwnika w jiu-jitsu. Taka mała ciekawostka na początek;) Ekipa Biohazard po wydaniu genialnego State Of The World Address miała ciężkie zadanie do wykonania (i to dodatkowo w pomniejszonym składzie bo z zespołu odszedł gitarzysta Bobby Hambel). Musieli nagrać coś jeszcze lepszego od SOTWA albo rzecz zupełnie inną. Stworzyli Mata Leao. Krążek nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Przeważały oceny przeciętne w porywach do słabych(chociaż w serwisie allmusic ocenili go na 4/5). Zespołowi zarzucono powielanie schematów, wtórność. Do tego album jest za krótki i w ogóle be i fe. A ja jak zwykle muszę stać w opozycji – album mi się podoba. Faktycznie: jest krótki, żadnych innowacji tu nie odnajdziemy ale co z tego skoro świetnie się go słucha? Czytaj dalej Biohazard – Mata Leao
Biohazard – Means To An End
Po wydaniu bezkompromisowego Kill Or Be Killed ekipa Biohazard mogła pójść za ciosem i nagrać krążek w podobnych klimatach lub idący jeszcze o krok dalej (chociaż mogłoby być ciężko;). Mogli też wrócić do starszego grania. Zespół wybrał opcję mieszczącą się gdzieś pomiędzy tymi wariantami. W zapowiedziach głoszono powrót do lat świetności, grania z czasów State Of… itp. Ja osobiście jakoś specjalnie tu tego nie widzę/słyszę. Na Means To An End zespół spuścił trochę z tonu i muzyka tu zaprezentowana nie jest tak surowa i totalna jak na KOBK. I niby wszystko fajnie gra: jest ciężar, hardcore, ot po prostu Biohazard ale jakby czegoś tu zabrakło. Płyta nie wywołuje takich emocji jak jej poprzedniczka, nie wkręca się tak mocno w pamięć, nie robi takiego wrażenia. Czytaj dalej Biohazard – Means To An End
Biohazard – State Of The World Address
Trzeci i jednocześnie chyba najlepszy album w dorobku grupy – kwintesencja hardkoru lat 90tych. Pamiętam jak na początku XXI wieku strasznie jarałem się tymi klimatami. Później przeszło mi i na kilka lat “pokłóciłem się” z Biohazardem. Przypomniałem sobie o nich przy okazji premiery Reborn In Defiance. Jakiś czas później podczas internetowych zakupów na ebayu znalazłem u jednego użytkownika duży pakiet biohazardowych krążków w dobrej cenie. Wśród nich był właśnie ten ze zdjęcia obok – w limitowanej edycji w pomarańczowym pudełku + logo bio-zagrożenia. Zasadniczo zboczenia na punkcie takich bajerów nie mam ale skoro trafiła się okazja to czemu nie skorzystać?;) Czytaj dalej Biohazard – State Of The World Address
Biohazard – Kill Or Be Killed
W XXI wiek Biohazard wszedł odmieniony. Wydany w 2001 roku Uncivilization znacząco odbiega od tego co zespół prezentował jeszcze w ubiegłym milenium. Ale prawdziwy „przełom” miał dopiero nadejść. Dwa lata później zespół nagrał album, który poszedł jeszcze o krok dalej(zasadniczo to o kilka kroków). Kill Or Be Killed nie bierze jeńców – jest to najbardziej bezkompromisowy krążek w dyskografii grupy. I jednocześnie najbardziej niedoceniony, spotkał się raczej z przeciętnymi i negatywnymi ocenami. W ogóle tego nie rozumiem bo KOBK jest o wiele bardziej wyrazisty i interesujący od chociażby New World Disorder. Od początku do końca mamy tu samo „gęste”. Po krótkim intro rozpoczyna się rzeź, która trwa praktycznie do końca albumu. Czytaj dalej Biohazard – Kill Or Be Killed
Biohazard – Uncivilization
Uncivilization to pierwszy krążek grupy nagrany w nowym milenium i jednocześnie „debiutancki” bo otwierający nowy etap w historii grupy. Różnice między typowym hardcore’owym New World Disorder a bardziej ekstremalnym Uncivilization są odczuwalne (i pogłębiają się jeszcze bardziej na kolejnym krążku). Jest to chyba pierwszy album Biohazarda, który zebrał tak skrajne oceny. Jedni się nim zachwycają, inni zarzucają, że np. za dużo tu gości itp. itd. Faktycznie – jest tu ich pełno. Ale czy to minus? Mi oni jakoś wybitnie nie przeszkadzają. No może oprócz ekipy z „Last Man Standing” ale tego utworu nie lubię w całości. Poza tym na krażku jest ciekawie. Momentami nawet bardzo. Czytaj dalej Biohazard – Uncivilization
Biohazard – Reborn In Defiance
Dawno, dawno temu kiedy to w MTV można jeszcze było posłuchać muzyki, istniał w owej stacji blok tematyczny z muzyką ciężką. Było to jakoś lekko po 2000 roku (czyli jakby się uprzeć – nie tak dawno), skacząc po kanałach trafiłem na niego, akurat leciał “Would?” Alice In Chains, później puścili “Shades Of Grey” i niedługo po nim “Punishment” Biohazarda. W ten sposób poznałem kapelę i rozpoczęła się moja kilkuletnia przygoda z ich muzyką. Był taki okres, że te klimaty kręciły mnie nieziemsko. Akurat ukazał się “Uncivilization”, człowiek słuchał tego i słuchał. Później fascynacja lekko przygasła, w 2003 roku ukazał się “Kill Or Be Killed”, który zasadniczo różni się od wcześniejszych dokonań grupy i serwuje nam muzykę totalną. Czytaj dalej Biohazard – Reborn In Defiance