Archiwa tagu: alice in chains

Alice In Chains – The Devil Put Dinosaurs Here

alice in chains the devil put dinosaurs hereOj, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Zasadniczo nadal nie jest ale mój układ z nową płytą Alicji zaczyna robić się coraz bardziej klarowny. Niechęć powoli zostaje zastępowana przez szacunek i zrozumienie. Ale początki były trudne. Zacznijmy od tytułu: gdy muzycy ujawnili go byłem zaskoczony. Może nawet nie zaskoczony. Rozczarowany? Zdziwiony? Poważna kapela z ponad 20letnim stażem i robi sobie jakieś jaja? Dopiero jakiś czas później przeczytałem wyjaśnienie o co chodzi i nabrało to jakiegoś głębszego sensu. Druga sprawa – albumowe zapowiedzi w postaci „Hollow” i „Stone”. Mimo kilku podejść na YT nie udało mi się ich wysłuchać do końca. Zatem The Devil Put Dinosaurs Here start miał co najwyżej przeciętny. Ale z sentymentu do starych czasów i szacunku do zespołu i tak nabyłem krążek w dniu premiery. Czytaj dalej Alice In Chains – The Devil Put Dinosaurs Here

Alice In Chains – Facelift

alice in chains faceliftDebiut AIC – Facelift ma jedną zasadniczą wadę w postaci 4 pierwszych utworów. Zapytacie: ale że jak to niby? Otóż „We Die Young”, „Man In The Box”, „Sea Of Sorrow” i „Bleed And Freak” są tak cholernie dobre, tak wysoko zawieszają poprzeczkę, że reszta (mimo tego, że też co najmniej dobra) nie jest w stanie jej dorównać. Z filarów gatunku chyba tylko Pearl Jam na swoim debiucie ma więcej genialnych utworów. A co z pozostałymi 8 kawałkami?. Są… Jedne lepsze, drugie troszkę mniej. Z całości najbardziej wybija się „I Know Somethin” z bardzo fajnym początkiem, trochę to wszystko przypomina mi Aerosmith, ogólnie -fajnie buja. Ciekawie prezentuje się wolniejszy „It Ain’t Like That”, „Real Thing” oraz trochę szybszy i żywszy „Put You Down”. Pozostałe tracki reprezentują klimaty spokojniejsze i zasadniczo żadnen z nich nie wybija się w żadną stronę. Czytaj dalej Alice In Chains – Facelift

Alice In Chains – MTV Unplugged

alice in chains mtv unpluggedZ założenia koncerty bez prądu opierają się na przearanżowaniu swoich utworów, odegraniu kilku coverów i zaproszeniu gości. Alicja miała bardzo głęboko te reguły. Nie ma tu gości, coverów. Tym bardziej nie ma mowy o jakichś egzotycznych instrumentach typu lira korbowa, kobza czy krowi dzwonek. Praktycznie wszystko zostało tu odegrane w tej samej formie jaka występuje w wersjach studyjnych (tylko na akustykach;). Dodatkowym ułatwieniem dla kapeli był dobór repertuaru. 8 z 13 utworów to rzeczy „studyjnie” spokojne. No i właśnie m.in. za to na Alicji wieszano psy. A to, że odwalili pańszczyznę, że poszli na łatwiznę i ogólnie jedna wielka lipa. A mi się właśnie to bardzo podoba. Czytaj dalej Alice In Chains – MTV Unplugged

Alice In Chains

alice in chainsKiedyś, na fali fascynacji Dirtem, nie lubiłem tego krążka. Zasadniczo to go nienawidziłem, praktycznie dla mnie nie istniał, Dirtowi do pięt nie dorastał. Kupiłem go tylko dlatego, że zamawiałem kilkanaście innych płyt i akurat było jeszcze miejsce w paczce, no i cena była atrakcyjna (coś około 2$). Moja opinia co do tego wydawnictwa zmieniła się diametralnie kilka lat temu kiedy to w końcu chciałem poznać jak brzmią utwory z Unplugged w wersji studyjnej. Odpaliłem raz, drugi… Muszę przyznać, że zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Album dość drastycznie różni się od tego co Alicja prezentowała wcześniej. Klimatów znanych z Dirt tu nie znajdziemy, nie ma tu tego ciężaru, tych gitar, tego specyficznego klimatu. Czytaj dalej Alice In Chains

Alice In Chains – Sap

alice in chains sapDruga EPka zespołu (a w sumie pierwsza rasowa bo We Die Young to taki niby singiel) jest jeszcze krótsza od swojej genialnej następczyni – Jar Of Flies. Tu 20 minut z minimalnym hakiem podzielono na 4 a właściwie 5 utworów bo ostatni jest ukryty i nie ma go w spisie. Jak dla mnie mogłoby go w ogóle nie być bo psuje ogólną atmosferę tego wydawnictwa. Hidden track zwany “Love Song” to nagrana zabawa muzyków, która z muzyką zasadniczo nie ma wiele wspólnego. Cztery wcześniejsze utwory budują całkiem przyjemną atmosferę, którą ukryty kawałek kopie już na starcie z buta. No ale na szczęście nikt nie każe nam go słuchać. A pozostałe utwory są na prawdę przyjemne. Dwa pierwsze znane są fanom zespołu z zagranego kilka lat później koncertu bez prądu. “Brother” i “Got Me Wrong” w wersji studyjnej i unplugged są do siebie podobne. Czytaj dalej Alice In Chains – Sap

Alice In Chains – Black Gives Way To Blue

alice in chains black gives way to blueOstatni studyjny album Alicja wydała w 1995 roku. W 2002 roku zmarł Layne. Kilka lat później Cantrell zapowiedział powrót zespołu pod starym szyldem. Nie jestem fanem takich zabiegów, w sumie mogę powiedzieć, że jestem ich przeciwnikiem. Nie podoba mi się Queen bez Freddiego, nawet pod zmienionym szyldem – Queen + Paul Rodgers. Do tego projektu też podchodziłem z dużym dystansem. Mój “powrotowy stereotyp” rozsypał się totalnie po usłyszeniu zapowiedzi albumu w postaci 2 kawałków: “Check My Brain” i “A Looking In View”. Zaraz, zaraz przecież to stara dobra Alicja! Nie ma Staleya – to fakt. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: nie on a Cantrell był i jest mózgiem zespołu. Czytaj dalej Alice In Chains – Black Gives Way To Blue

Alice In Chains – Dirt

alice in chains dirtW czasach studenckich, na jednej z imprez przewinął się “wielki” fan grunge. Chyba z godzinę podniecał się Nevermindem, innymi płytami Nirvany już nie tak bardzo, mówił jaki to z niego “grandżowiec”. “A Dirt znasz?” – w końcu nie wytrzymałem i zapytałem:) No i okazało się, że “wielki fan” gatunku nie ma zielonego pojęcia o istnieniu Alice In Chains (i innych kapel, z nazwy kojarzył tylko Pearl Jam). Kilka miesięcy później nasz bohater znów pojawił się na studenckiej imprezie. Przez ten czas doszedł do wniosku, że Nirvana to syf straszny i tylko Dirt i AIC się liczą, że Dirt to najlepsza płyta jaką w życiu słyszał. Może taka drastyczna zmiana, mówienie o najlepszej płycie w życiu i jechanie po Nirvanie to przesada ale nie zmienia to faktu, że Dirt jest wybitny. Wg mnie zjada Nevermind na śniadanie a Staley wokalnie bije na głowę Kurta. Czytaj dalej Alice In Chains – Dirt

Alice In Chains – Jar Of Flies

alice in chains jar of fliesZ reguły nie lubię EPek. Ni to album, ni to singiel (których też nie lubię:), krótkie to zazwyczaj, nie zdąży się jeszcze dobrze rozkręcić a tu już koniec. Jednak Jar Of Flies mam u siebie na półce. Dlaczego? Wystarczy jedno przesłuchanie by zakochać się w tych 30 minutach muzyki. Utwory z EPki momentami przypominają klimatem Mad Season. Takie “Rotten Apple”, “I Stay Away” czy “Swing On This” spokojnie mogłyby się znaleźć na “Above” i wybitnie by od reszty klimatem nie odstawały. Do tego dochodzą cudowny, spokojny “Nutshell” i dynamiczny “No Excuses” – 2 najbardziej znane utwory z wydawnictwa. Stylistycznie wszystkie kawałki odbiegają od twórczości Alice In Chains znanej z regularnych albumów. Czytaj dalej Alice In Chains – Jar Of Flies