Jestem wielkim fanem Sabbathów z okresu Ozzy’ego i Dio. W domu na honorowym miejscu stoją ich albumy od debiutu aż po Mob Rules. Przyznam jednak szczerze, że jakoś nie specjalnie czekałem na ich nowy “wytwór”. Cała historia reaktywacji składu z pierwszym wokalistą oraz nadejścia nowego krążka była długa i nudna niczym coraz to nowsze wieści o transferze Lewandowskiego z Borussii w świat:) Nie poruszył mnie “God Is Dead?” czyli track zapowiadający Trzynastkę. Nie przesłuchałem całości z wypuszczonego przez zespół streama. Co z tego wszystkiego skoro i tak w dniu premiery od razu po pracy udałem się do pewnego sklepu na S po swoją kopię? Po powrocie do domu czekała mnie chwila mocowania się z folią zabezpieczającą no i po krótkim czasie krążek wylądował w odtwarzaczu. Już po kilku pierwszych dźwiękach cofnąłem się w czasie o dobrych kilkanaście lat kiedy to w pełni świadomie, Czytaj dalej Black Sabbath – 13