Pierwsze co rzuca się w oczy to turpistyczna okładka. Mam w domu ponad 500 płyt, kojarzę okładki kolejnych kilku tysięcy i ta ma zdecydowanie najbrzydszą poligrafię (w moim rankingu nie uwzględniam Cannibal Corpse – oni są poza wszelką kolejnością). No ale ja się nie znam i pewnie tak miało być. Poza tym “you can’t judge book by looking at the cover”. Więc czas przejść do tego co mamy w środku czyli do krążka. I tu kolejny zonk bo co do niego też mam mieszane uczucia. Melassa jest składowo kontynuacją 12 Groszy, czyli tu też mamy stylistyczny burdel bez ładu i składu, jedno przeplata się z drugim, trzecie z czwartym itd. plus do tego bardzo fajny początek albumu – intro połączone z kawałkiem tytułowym (“zespół nazywa się Melassa i powstał dziś rano”:). Mamy tu genialne momenty: “Gdybym Wiedział To Co Wiem” – jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) utworów Kazika solo zarówno pod względem muzycznym jak i tekstowym; “Lśnij Potęgo Kościołów” – świetny tekst piętnujący kler, do tego klimatyczna muzyka, poziom starych utworów Kultu. Mamy tu kilka świetnych kawałków – żartów muzycznych: “Mars Napada” – tak właśnie, widzę go jako żart muzyczny, wtedy wypada bardzo dobrze, jakby go potraktować jako coś poważnego to ocena leci na łeb, na szyję; “Mazzieh(African In Paris)” – to jest dopiero genialny żart, fajny tekst, świetny akcent, ogólnie ciekawy pomysł, ale nadal traktować to trzeba jako żart. Mamy tu kilka całkiem ciekawych utworów: “Jeśli Nie Chcesz”, “Cztery Pokoje” (które były popularne chyba tylko dzięki gościnnemu występowi Bartosiewicz), “Ja Tu Jeszcze Wrócę”, “Wiek XX”. Mamy tu również momenty żenujące: “Miliarderzy” – podobny problem jak w przypadku płyt KNŻ: za pierwszym razem śmieszy, za każdym następnym irytuje, “Szyby Brudne” – a tego potworka w ogóle nie rozumiem, co to robi na płycie?! Mamy tu w końcu kilka zapychaczy: “Komandor Tarkin”, “Do You Remember?”, “Wicuś Ulepił Grzybki”, “Randall i Duch Hopkirka”, “Jesień” i kilka innych. Niedawno przeczytałem fajną opinię na temat twórczości Kazika. Ktoś stwierdził, że gdyby wziąć z każdej jego solówki kilka najlepszych utworów i wsadzić to wszystko na jeden krążek to mielibyśmy na prawdę świetny album, a tak to mamy kilka takich średniaków. Coś w tym jest. Ja bym to twierdzenie skorygował i zrobił coś takiego z jego albumami wydanymi po 12 Groszach. Na każdym z tych krążków są świetne momenty ale jako całość prezentują się jak sinusoida. Melassa też ewidentnie lepiej prezentowałaby się jako 12-14utworowa płytka 40-50minutowa niż kobyła ze wszystkim co udało się w danym czasie wymóżdżyć.
Moja ocena -> 6/10
Kazik i SP Records nie zawodza – brzydsze okladki to chociazby oslawiona PInda i ta do “Pana Pancernego”. Co za wizualny wyrzyg, za przeproszeniem.
“Mars Napada” i “Cztery Pokoje” -tylko te dwa kawałki mi podchodzą z tej płyty. Reszty nie kumam, nie rozumiem, nie czaję i nie trawię za bardzo.
Kurczę, nie słuchałem już Melassy od bardzo dawna. Ale imho to jedna z najlepszych Kazikowych solówek, płyta jest całościowa i bardzo przemyślana. Myślę, że inaczej Twoja recenzja wyglądałaby gdybyś słuchał tej płyty zaraz po wydaniu czy w okolicach 2000 roku 😉 Komandor Tarkin to bardzo umiejętne nawiązanie do postaci z sagi Gwiezdnych Wojen, a wrzutka Miliarderzy… no cóż, w owym czasie wszyscy jarali się tym teleturniejem i naprawdę była to urocza parodia.
Płytkę znam praktycznie od dnia premiery 🙂 Swoją kopię mam ok 10 lat. Faktycznie w 2000 roku oceniłbym ją wyżej. Człowiek był młody, zafascynowany twórczością Kazika, wtedy to praktycznie wszystko w jego wykonaniu by się wciągnęło. Teraz patrzę na to bardziej obiektywnie, z boku i nie ma już takiej fascynacji tym wydawnictwem jak 12 lat temu. Są momenty, które kręcą tak jak wtedy ale są też i takie, które irytują. Specjalnie dobrze próby czasu ta płyta nie przetrwała. Chociaż na tle późniejszych dokonań Kazika wypada bardzo dobrze:)
mądrze prawicie kiedys słuchałem jej czesciej teraz się jakby zdezaktualizowała, przejadła, eweidentnie do słuchania wybiórczo. Też jarałem się każdym dzwiękiem jaki Kazik nagral , teraz nie mam na to ochoty jest tyle innej dobrej muzy…
miło prawicie Panowie, podtrzymuję temat. `Rok nam zleciał ale cóż, pamiętajmy dzieciństwo.
Nie spotkałem jeszcze pozytywnej recenzji tego albumu. A dla mnie, jest on świetny, to od niego słuchanego na przemian z ‘Oddaleniem” zaczeła się moja przygoda z Kazikiem. To były moje pierwsze “zakazane” płyty w życiu. Melassa na moim osiedlu, była czymś jak Skandal Molesty Ewenement dla hiphopowców. Recytowaliśmy teksty z pamieci, pamiętam że moim faworytem był rapcorowy “Jeśli Nie Chcesz” – ta gitara…kocham takie klimaty. Dziwi mnie że mało kto docenia urok takiego “Wicuś Ulepił Grzybki” z charakterystycznym motywem gitarki, leniwą trąbeczką i ostrymi rifami w łamanym refrenie. Mars Napada – przeciez ta paplanina bez składni na tym tle muzycznym sprawia że faktycznie czujemy ten chaos atakowanego kraju przez obcych z zabawnymi anegdotami w tle. Wiek XX to jeden z najbardziej udanych “rapowych” numerów Kazia, bitlesowa Jesień też swój urok ma. Tak na prawdę wywaliłbym z tej płyty jedynie Ja tu jeszcze wróce oraz Randalla, którego dalej nie rozumiem, choc mineło już 21 lat 😉 Do Melassy trzeba mieć dystans. to na prawdę świetna mieszanka relacji i anegdod z Polskiego grajdołka połączonych ze świetną muzyką. Prawdziwe Porozumienie Ponad Podziałami i dla mnie pozycja tuż zaraz po Oddaleniu.
1.Oddalenie
2.Melassa
3.Spalam Się
4.12 Groszy
5.Zaraza
6.Czterdziesty Pierwszy
7.Spalaj Się!
8. Los Się Musi Odmienić