Zakup dyskografii Isis był dla mnie strzałem prawie że totalnie w ciemno. Zdecydowałem się na niego po jednokrotnym przesłuchaniu albumu Panopticon w sieci. Album wgniótł mnie w fotel i doszedłem do wniosku, że muszę mieć jego i resztę. Zwłaszcza, że oceny w różnych serwisach muzycznych były podobne – bardzo pozytywne. Pierwsze przesłuchanie ich debiutu było dla mnie nie lada szokiem. Panopticon w zestawieniu z Celestial wydaje się być grzecznym, niewinnym dzieckiem. Ten drugi to dzieło zdecydowanie koneserskie – dla wybranych. Ale ci koneserzy, rzesza wybranych, powinna być bardzo zadowolona z efektu prac Isis. Jest to dzieło destrukcyjne, miażdżące. Tak jak na późniejszych krążkach granie agresywne jest wplatane między przeważające spokojne fragmenty tak tutaj ten spokój jest tylko niewielką częścią pośród muzyki totalnej. Chyba inaczej tego nazwać nie można. Idealnym przykładem takiego inwazyjnego grania może być umieszczony idealnie w środku „Deconstructing Towers” z chorą częścią środkową. Ogólnie Celestial można podzielić na 3 części rozdzielone krótkimi przerywnikami „SGNL>1 / 2 / 3” i zamykającym całość „SGNL>4”. Przerywniki te brzmią dla mnie jak pisanie na maszynie na łodzi podwodnej. Część maszynowa się zgadza, reszta jest moim domysłem chociaż niektóre dźwięki brzmią na pewno jak sonda podwodna. Ale dość już o dodatkach – przechodzimy do utworów właściwych. Tych mamy tu 7, żaden z nich nie trwa krócej niż 5,5 minuty. Nie ma co ukrywać, że szczególny nacisk jest tutaj położony na muzykę, wokale (oparte praktycznie tylko na opętańczym wydzieraniu się w formie krótkich komunikatów) są tu tylko dodatkiem chociaż z założenia Celestial jest konceptem i jest tu ukryta głębsza historia. Motywem przewodnim jest tutaj Wieża. Historia wokół niej jest tak poplątana i pokręcona, że nie ma sensu się na niej skupiać. Zainteresowani mogą sobie o tym poczytać na kilku stronach. Wracamy do muzyki. Ta jest bardzo sprawnym połączeniem sludge metalu, hardcore’u i grania progresywnego. Niektórzy od początku podciągają Isis pod post metal ale moim zdaniem ich debiut dość mocno odstaje od reszty twórczości grupy. I wcale nie jest to zarzut bo Celestial jest naprawdę bardzo dobrym krążkiem. Krążkiem, którego przesłuchanie dla przeciętnego Kowalskiego może być nie lada wyzwaniem. Album jest skonstruowany tak, że ta największa dawka koneserskiego grania skumulowana jest na początku, w drugiej części następuje lekkie zwolnienie i powolne wyciszenie. Nie zmienia to faktu, że po przygodzie z debiutem Isis człowiek czuje się zmęczony. Ale ja to zmęczenie lubię. Z pewnością nie codziennie ale raz na jakiś czas Celestial bardzo dobrze wchodzi i jest to debiut, który jakością na pewno nie ustępuje reszcie dyskografii tego zespołu.
Moja ocena -> 7/10
Brzmi całkiem zachęcająco, chociaż trochę odrzuca mnie to odwołanie do core’u. Jakoś mam uczulenie na tą muzykę.
Spróbuj koniecznie – warto!