Godspeed You! Black Emperor – No Title as of 13 February 2024 28,340 Dead

gybe no title as of 13 february 2024Dla fanów post rocka Godspeed You! Black Emperor jest swego rodzaju obiektem kultu. Dla większości artystów obracających się w gatunku Kanadyjczycy są natomiast źródłem inspiracji. O klasie zespołu niech świadczy fakt, że album “Lift Yr. Skinny Fists Like Antennas to Heaven!” osiągnął w serwisie RateYourMusic ocenę 4,24 na podstawie ponad 52 tysięcy głosów. Co najmniej 3 (jeśli nie 5) albumów GY!BE weszło do gatunkowego kanonu a takie utwory jak chociażby “East Hastings” czy “Mladic” mogłyby w Sevres służyć za wzorce grania post rockowego.

Na przestrzeni lat zespół eksperymentował kierując swoją muzykę w stronę ambientu, drone czy noise rocka. Krążki z tymi eksperymentami nie doczekały się statusu kultowych i raczej podzieliły słuchaczy ale to nadal bardzo solidna dawka bardzo ciekawego i angażującego grania. Muzycy wrócili do łask 3 lata temu wydając “G_d’s Pee AT STATE’S END!”, który słuchaczom podpasował zdecydowanie bardziej niż dwa poprzednie wydawnictwa.

“No Title as of 13 February 2024 28,340 Dead” nie miał hucznych zapowiedzi w Internecie. Pod koniec sierpnia opublikowano jeden utwór i to by było na tyle(nie licząc koncertów, na których nowego materiału było więcej).  “Grey Rubble – Green Shoots” jest typowym przedstawicielem tego do czego GY!BE przyzwyczaili nas przez 30 lat działalności. I niby wszystko się tutaj zgadza bo utwór ma wiele warstw, szerokie instrumentarium ale taka muzyka najlepiej sprawdza się jako całość a nie na wyrywki. Ostatecznie utwór w moim odczuciu był lekko wyrwany z kontekstu i nie porwał mnie na tyle abym często do niego wracał.

Podobnie miałem z kilkoma pierwszymi przesłuchaniami całego nowego albumu. Przez to wrażenie, że składa się on z niezwiązanych ze sobą zlepków początkowo w ogóle nie angażował. Przez te 54 minuty fajnie towarzyszył jako muzyka w tle ale w głowie w zasadzie zostawało niewiele. Do czasu.

Po kilku zapętlonych przesłuchaniach zaczęło pojawiać się coraz więcej fragmentów gdzie stwierdzałem “o! jakie to fajne… i to też…. i to”. I “to fajne” nie jest fajne tylko i wyłącznie dlatego, że wpada w ucho ale też ze względu na to, że sporo elementów słyszeliśmy już wcześniej i w pewien sposób żerują one na sentymencie do Kanadyjczyków. I w żaden sposób nie jest to zarzut ponieważ fragmenty te są zwyczajnie bardzo dobre i świetnie się bronią. Gorzej z obroną albumu jako całości.

“No Title as of 13 February 2024 28,340 Dead” dołączy raczej do grona tych albumów w dyskografii GY!BE, które dzielą a nie jednoczą fanów. Nie jest to album łatwy, który jako całość od razu wpada w ucho i zachęca do ponownego odtworzenia. Sam jestem na to najlepszym dowodem – w dniu premiery właśnie ten krążek przesłuchałem jako pierwszy. Po jego ostatnich dźwiękach stwierdziłem “no ok” i od razu przeszedłem do kolejnego wydawnictwa bez większego ciśnienia na powrót.

Zaskoczyło dopiero za którymś razem i to do tego stopnia, że teraz mogę słuchać “No Title as of 13 February 2024 28,340 Dead” w kilkugodzinnej pętli bez parcia na to, żeby w końcu zmienić repertuar. To chyba kwestia tego czy ktoś w ogóle lubi muzykę Kanadyjczyków. Jeśli tak to po n-tym razie przekona się do nowego albumu i go polubi. Jeśli natomiast ktoś do tej pory miał z twórczością GY!BE pod górkę to nowy album raczej tego stanu nie zmieni.

“No Title as of 13 February 2024 28,340 Dead” składa się z 6 utworów. Po łącznie prawie 200 odtworzeniach utworów (tak pokazuje mi last.fm) na przestrzeni kilku dni od premiery mogę powiedzieć, że po falstarcie album ostatecznie spełnił moje oczekiwania i w ilości odtworzeń szybko przebił kilka poprzednich wydawnictw.

Mimo teoretycznej “niedostępności” ta muzyka wciąga i angażuje. A taki “Babys In A Thundercloud” jest jedną z najlepszych rzeczy jaką członkowie GY!BE stworzyli na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Duży plus również za “Pale Spectator Takes Photographs”, który fragmentami ocieka wręcz twórczością Swans – przy jednym z pierwszych przesłuchań albumu sprawdziłem nawet  czy Tidal nie zwariował i przełączył muzyki na projekt Michaela Giry. A twórczość Swans również pochłaniam praktycznie bez zastrzeżeń nawet nie próbując zachowywać pozorów obiektywizmu.

Moja ocena -> 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *