W 1985 ukazał się jeden z najważniejszych thrashowych albumów w historii – Bonded By Blood od Exodusa właśnie. Później los już dla tej kapeli taki łaskawy nie był: kupa roszad w składzie, śmierć wokalisty, rozpady, reaktywacje itp. Wielka szkoda, że trafiały im się takie kłody pod nogami. Kapela jest genialna i gdyby nie te perturbacje różnego typu to pewnie by kogoś z The Big 4 wykopali już dawno temu. A tak to tylko depczą im po piętach i taka Metallica może czuć exodusowski oddech na plecach:) W każdym razie ponad 20 lat od premiery krążka Gary Holt doszedł do wniosku, że fajnie byłoby nagrać Bonded By Blood jeszcze raz: z nowym wokalistą i brzmieniem reprezentowanym w XXI wieku. W ten oto sposób w 2008 roku ukazał się Let There Be Blood. Przed pierwszym przesłuchaniem krążka miałem mieszane uczucia. Z jednej strony XXI wiek daje niesamowite możliwości, nieporównywalne z tym co muzycy mieli w 1985 roku, z drugiej – nie lubię odgrzewania kotletów i takich akcji bo zazwyczaj jest to skok na kasę fanów. Także w wypadku tej płytki zdania są podzielone. Ja po kilku pierwszych sekundach załapałem się do grupy reprezentującej tę pierwszą stronę. Tak jak Bonded By Blood był świetny ale kulał na jakości tak Let There Be Blood naprawia tę lukę. Album jest potężny, ciężki jak cholera ale nie zżyna całkowicie z pierwowzoru. Brzmi jak Exodus XXI wieku znany z ostatnich wydawnictw, zarówno muzycznie jak i wokalnie (Dukes na mikrofonie). Świetnie się tego słucha. Gdy poznawałem dyskografię grupy najbardziej bolała mnie właśnie jakość nagrań, która na pierwszych płytkach odstaje moim zdaniem od tego co w tym samym czasie wygenerowała np. Wielka Czwórka czy Overkill. Jak dla mnie Exodus może powtórzyć ten zabieg w przypadku swoich kilku kolejnych albumów, byleby tylko można je było kupić w rozsądnej cenie a będę zadowolony. A Let There Be Blood warto posłuchać, jak nie w tej postaci to chociaż pierwowzoru – w końcu to klasyka gatunku.
Moja ocena -> 9/10
uwielbiam Boundend By Blood jak i kilka innych wydawnictw Exo, jednakLTBB nie podobało mi się i pozbyłem się jej szybciej niż zdobyłem 😉
A ja bardzo lubię LTBB za brzmienie, jest takie jak ich najnowszych wydawnictw, potężne i nowoczesne ale nie takie toporne i jednowarstwowe jak np. Meta na DM. A i Dukes na wokalu daje radę:)