Na ekipę Black Tusk trafiłem w okolicach 2010 i premiery albumu „Taste The Sin”. W kolejnych latach zespół sukcesywnie raczył swoich fanów nowymi wydawnictwami
nagrywając do 2018 roku jeszcze 4 krążki. Ostatni z nich niespecjalnie porywał zatem swoje zespołowe retrospekcje ograniczałem do wcześniejszych albumów i już kilka lat temu przestałem wierzyć w to, że usłyszymy jeszcze coś nowego od ekipy z Savannah.
„The Way Forward” był dla mnie sporym zaskoczeniem i niespodzianką. i to w dodatku bardzo pozytywną od samego początku!! „Brushfire” czyli pierwsza zapowiedź albumu, z
pewnością nie odkrywała Ameryki, ale udowadniała, że zespół nadal potrafi tworzyć mimo bardzo długiej przerwy. Sporo tu chwytliwych fragmentów i wpadających w ucho riffów.
Podobnie jest z „Dance On Your Grave”, z tą różnicą, że jest tu tego jeszcze więcej. Jest to Black Tusk ze swoich najlepszych chwil z ciężarem, niesamowitą dynamiką i chwytliwością.
„Breath Of Life” prezentuje zdecydowanie wolniejszą odsłonę zespołu, ale również i tu nie brakuje charakterystycznych elementów i nawet popisów solówkowych. Całe trio sprawiło, że
album, którego w ogóle się nie spodziewałem stał się jednym z tych, na które najbardziej czekałem. I było na co!
„The Way Forward” przynosi 11 nowych utworów i niespełna 36 minut muzyki. I akurat dla tego gatunku jest to ilość optymalna. Zwłaszcza, że zespół nie bierze jeńców i rozpoczyna krążek z grubej rury. „Out Of Grasp” jest świetnym otwieraczem, który ma jeszcze jeden plus – idealnie obrazuje to co czeka nas w dalszej części albumu.
„The Way Forward” w większości ciężkie i szybkie strzały między uszy. Tylko 2 utwory przekraczają tu 4 minuty (5 kawałków trwa więcej niż 3 minuty). I nawet w tych dłuższych muzycy nie zapomnieli o tym co wychodzi im najlepiej czyli ciężkim sludge granym na wysokich obrotach.
Dodatkową muzyczną niespodzianką jest tu „Ocean Of Obsidian”. Dzięki temu te niespełna 36 minut mija w ekspresowym tempie i w zasadzie od razu ma się ochotę ponownie wcisnąć <play>.
Ochota ta jest o tyle większa, że pod względem jakości napisanego materiału „The Way Forward” bez problemu wbija się na zespołowe podium i tylko kwestią gustu jest to, na które miejsce.
Ekipa Black Tusk dokonała niespodziewanego ale pięknego i świetnego powrotu do muzycznego świata. Na plus działa tu produkcja nagrania – taka jakiej oczekuje się od ciężkiego i brudnego sludge!