Pierwszy album Beastie Boys wydany w latach 90tych przyniósł dość znaczącą zmianę w stosunku do tego co trio zaprezentowało na Paul’s Boutique. Nowa odsłona BB – o wiele bardziej niekonwencjonalna przyjęła się i utrzymała w podobnej formie również na Ill Communication. A na czym ona polegała? Otóż Check Your Head to wybuchowa mieszanka klasycznego(jeśli w ich przypadku w ogóle można mówić o takim pojęciu) hip hopu, muzyki instrumentalnej granej „na żywo”, hc punku oraz kilku innych gatunków. Zacznijmy od stylu wyjściowego. CYH przynosi słuchaczowi 3 utwory, które wpisały się do zespołowej klasyki: „Jimmy James”(z samplem z Hendrixa; utwór w remixie pojawił się na Antologii i właśnie ta wersja wydaje się być lepsza), „Pass The Mic”(jeden z ich najlepszych utworów w ogóle) oraz „So What’cha Want”(tu pojawia się zsamplowany Led Zeppelin; do tego dochodzi świetny i oryginalny teledysk – ale zasadniczo BB „niefajnych” w ogóle nie mieli). Do tego dochodzi najbardziej zbliżony do klasyki „Finger Lickin’ Good”, trochę bardziej wykręcony „Stand Together”(mi osobiście kojarzy się on z wyścigami samochodowymi na torze:) oraz jeszcze parę innych tracków. Instrumentale: kilka ich tu jest. Na szczególną uwagę zasługuje „Lighten Up” z bardzo ciekawym motywem zagranym chyba na jakimś egzotycznym instrumencie. Cholera wie co to jest, brzmi jak jakiś afrykański drewniany dęciak:). Wyluzowany klimat wprowadza „Groove Holmes”. Ogólnie instrumentalne utwory są tu nastawione na spokój i wyciszenie słuchacza. Fajna sprawa, zwłaszcza że każdy z nich jest inny także możemy zapomnieć do monotonii. Przechodzimy dalej – hc punk. W swoim dorobku w tych klimatach BB mają 2 EP-ki (Beastie Boys i Aglio E Olio) oraz kompilację Some Old Bullshit. Na CYH trafił tylko jeden przedstawiciel tego gatunku – „Time For Livin’” – szybki, dynamiczny, energiczny. Wprowadza na płytę trochę ożywienia. Przechodzimy do „innych gatunków”. W tej kategorii bez dwóch zdań królują „Gratitude” oraz „Something’s Got To Give”. Pierwszy z nich to energetyczny kopniak oparty o przesterowaną gitarę, perkusję oraz szalejącego na mikrofonie Ad Rocka. Drugi wymyka się spoza wszelkich klasyfikacji. Mi osobiście kojarzy się to ze ścieżką dźwiękową do reportażu z miejsca, które dotknęła klęska żywiołowa/wojna. Jakiś czas temu trafiłem na YT na teledysk do tego utworu: wyprane, wypłowiałe kolory, wybuchy bomb zrzucanych z samolotów, później te samoloty na cmentarzysku, pożary, ptaki pokrzywdzone przez efekty wycieków ropy ze statków/platform wiertniczych itp. Przygnębiający, przytłaczający klimat, do tego dochodzi jeszcze ten opętańczy śmiech – chory utwór, bardzo intrygujący. Check Your Head to także 3 utwory, które należy traktować jako przerywniki muzyczne. Jako całość – z resztą utworów fajnie się komponują – jako jednostki niczym się nie wyróżniają i ogólnie mogłoby ich nie być – album by na tym nie stracił. Nie psują one jednak ogólnego bardzo dobrego wrażenia jakie pozostawia po sobie ten krążek. Jest to jeden z najlepszych białych albumów hip hopowych w historii – niezamykający się w schematach, wielowarstwowy, przestrzenny. Od premiery minęło ponad 20 lat – CYH w tym czasie w ogóle się nie zestarzał: nadal brzmi świeżo i robi ogromne wrażenie.
Moja ocena -> 10/10