Pewnie wielu artystów chciałoby nagrać materiał na poziomie, który prezentowany jest na “Houston”. Sytuacja ta jest o tyle ciekawa, że album ten jest tylko zbiorem demówek. W czasie słuchania w ogóle tego nie czuć. Co więcej – “Houston” można uznać za jedno z lepszych wydawnictw w solowym dorobku Lanegana. Dwanaście utworów znajdujących się na płycie zostało zarejestrowanych w kwietniu 2002 roku. Czuć w nich wyraźnie klimat wydanego rok wcześniej “Field Songs” i trochę mniej “Scraps At Midnight” z 1998 roku. “Two Horses”, “High Life”, “The Primitives”, “Blind”, “Halcyon Daze” i “Nothing Much To Mention” brzmią jak strony B singli, z któregoś z powyższych albumów.
Z kolei “A Suite For Dying Love” czy też zamykający album “Way To Tomorrow” to powrót do czasów jeszcze wcześniejszych. Chociaż drugi z nich mógłby się również znaleźć na nagranym 10 lat później “Blues Funeral”. “Houston” zawiera też zapowiedź nadchodzącego “Bubblegum” w postaci “When It’s In You (Methamphetamine Blues)” w wersji, którą uważam za zdecydowanie lepszą od tej wydanej na płycie z 2004 roku.
“Houston” przynosi kilka na prawdę genialnych utworów, które z miejsca powinny wpisać się w laneganową klasykę. Już na początku dostajemy bardzo przebojowy “No Cross To Carry” a kilka minut po nim “I’ll Go Where You Send Me”. Oba utwory prezentują odsłonę artysty, którą lubię najbardziej: posępną, ponurą, przygnębiającą. Do tego dochodzi świetna warstwa muzyczna, dzięki której mogłyby się znaleźć na soundtracku do któregoś z filmów Tarantino.
Słuchaczowi “Gray Goes Black” może się z czymś kojarzyć. Oczywiście utwór o tym samym tytule znalazł się na “Blues Funeral”. Poza tytułem innych podobieństw nie odnotowano;) Gdyby nie jawna informacja o pochodzeniu materiału na “Houston” bardzo trudno byłoby to odgadnąć. Album w niczym nie ustępuje innym pozycjom w dyskografii Lanegana. Przynosi prawie 40 minut bardzo dobrej muzyki – jeśli lubisz pierwszy etap solowej twórczości artysty to koniecznie musisz po niego sięgnąć. Chwała Laneganowi za to, że zdecydował się na opublikowanie nagrań. Ciekawe czy w zanadrzu ma jeszcze inne dema, które mógłby wydać.
Moja ocena -> 8/10