Beastie Boys od zawsze lubili zaskakiwać. Praktycznie każdy z ich albumów różni się od swoich poprzedników i wnosi do ich twórczości coś nowego. Nie inaczej jest i tym razem. Słuchacz już na starcie – po włożeniu płyty do napędu – może czuć się zaskoczony bo na wyświetlaczu jasno i wyraźnie widać 44:37. Krótko w porównaniu z takim Hello Nasty, który to trwał ponad godzinę a i poprzednim niewiele brakowało do pełnych 60 minut. Te 44:37 zostało podzielone na 15 utworów czyli też mniej niż zwykle bo zazwyczaj oscylowaliśmy w okolicach 20. A czemu tylko 15? Bo nie ma tu żadnych „udziwnień” i „urozmaiceń”. Czyli? To The 5 Boroughs to totalny brak utworów instrumentalnych, rocka i hardcore punk to też gatunki, których tu nie uświadczymy. Dostajemy za to samo gęste. Założenie zacne ale w praktyce wypada to różnie.Gdyby porównać TT5B do poprzednich albumów to najbliżej mu do Hello Nasty gdzie też pojawiały się rzeczy elektroniczne. Z tym że tam przeplatały się one z klasycznymi podkładami a tu zdecydowanie dominują nad resztą. Praktycznie tylko otwierający płytę „Ch-Check It Out” brzmi tak naprawdę jak stare nagrania BB. Można pod nie jeszcze podciągnąć „Right Right Now Now”, „Triple Trouble” czy tam jeszcze parę innych rzeczy (może „Hey, Fuck You” i „Rhyme The Rhyme Well”?) ale jest to już takie działanie na siłę. Na TT5B trio udowadnia, że jak trzeba to potrafi być poważne. Okazuje to w „An Open Letter To NYC” – utworze o ich rodzinnym mieście. Hołd dla NYC i krytyka polityki George’a W. Busha to ogólnie myśl przewodnia tego krążka. Wracamy do podkładów. Jak już wspomniałem – dominuje tu elektronika. Czasem z lepszym skutkiem jak np. w świetnym „The Brouhaha” czy też „Oh Word?”, czasem gorszym – „We Got The” albo najbardziej wykręcony „Crawlspace”. I właśnie ta nierówność jest największą wadą tego albumu. Rzeczy świetne przeplatają się z kilkoma przeciętnymi. Jest to pierwszy album, na którym w ogóle nie udziela się Mix Master Mike – może to jest przyczyną chwilowych wahań formy? To The 5 Boroughs nie jest albumem słabym, nie jest nawet albumem średnim. Jest to bardzo dobre wydawnictwo ale z dyskografii BB chyba jednak najgorsze. Co nie zmienia faktu, że chyba większość zespołów chciałaby nagrać swój najlepszy album na poziomie najgorszego ze stajni Rozbestwionych;)
Moja ocena -> 7/10
Uwielbiam Beastie Boys a szczególnie utwór Girls z Licensed to Ill. Wpadnij na mojego bloga również muzycznego http://thext.blogspot.com/