Po co najmniej dwóch słabszych powieściach (“Ręka Mistrza” oraz “Pod Kopułą”), które nie do końca mi odpowiadały, Stephen King napisał coś co biorę praktycznie bez żadnych zarzutów. Fabuły nie ma sensu streszczać, od tego jest internet żeby sobie znaleźć jeżeli ktoś będzie zainteresowany;) Tak na szybko: główny bohater (…) do roku 1958 żeby udaremnić zamach na Kennedy’ego. Z początku wszystko wydaje się łatwe ale po drodze oczywiście wszystko się gmatwa, pojawia się kobieta itp itd. Koniec. King od dłuższego czasu ma manię pisania długich kobył. “Dallas ’63” podtrzymuje dobrą/niedobrą passę i ma ponad 800stron. Ale w przeciwieństwie do chociażby “Pod Kopułą” nie zauważyłem tu jakichś wybitnych dłużyzn, książkę czyta się przyjemnie, mi przez ponad tydzień towarzyszyła w drodze autobusem do roboty + po godzinach w domu np. do poduszki:) Dallas ’63 czytałem na moim Kindlu/kundlu, przyznam, że wskaźnik procentowy przeczytanego materiału posuwał się baaaaaardzo powoli ale przebrnięcie przez całość nie było męczące(jak już udało się dojechać do 100% to pozostał lekki niedosyt w stylu “eee to już koniec?”). Przed powieścią Kinga czytałem “Taniec Ze Smokami”. Gabarytami obie powieści są zbliżone. Mimo tego, że sagę George’a Martina lubię to przyznam szczerze, że “Dallas ’63” czytało mi się o wiele łatwiej i przyjemniej. Jest to chyba jedno z bardziej normalnych dzieł Kinga: oprócz kilku elementów odbiegających od naszej rzeczywistości nie ma tu praktycznie czynników para(nie)normalnych typu kopuła czy kosmici:) W ostatnim czasie przebrnąłem przez m.in. trylogię Stiega Larssona, trylogię Suzanne Collins (“Igrzyska Śmierci” itd.), wspomniany wcześniej “Taniec Ze Smokami” i jeszcze kilkanaście innych pozycji. Z nich wszystkich to właśnie “Dallas ’63” czytało mi się najlepiej. Powieści Kinga dzielnie dotrzymywały kroku “Malowany Człowiek” oraz “Pustynna Włócznia” z demonicznego cyklu Petera V. Bretta, o których pewnie też tu kiedyś naskrobię. A tymczasem: jeśli jeszcze ktoś się nie domyślił to napiszę wprost – “Dallas ’63” polecam;) I to nie tylko fanom twórczości Kinga.
Dallas ’63 to moje pierwsze zetknięcie z Kingiem. Dzięki tej książce powziąłem postanowienie na wakacje żeby lepiej poznać chociaż część dorobku tego autora. Świetnie napisana książka, dla mnie to prawdziwa sztuka stworzyć coś o takiej objętości i nie przynudzać ani przez chwilę. Najbardziej rozwaliło mnie jednak samo zakończenie, gdzie wyjaśnia się zagadka Człowieka z Żółtą Kartką. Gdyby nie to, to traktował bym Dallas jako po prostu dobrą książkę, a dzięki temu pomysłowi całość wchodzi jeszcze o poziom wyżej.
Mam się bawić w polecacza?? Założę, że mam:) Zatem koniecznie z jego twórczości obadaj:
Lśnienie
Martwa Strefa
Christine
Misery
Dolores Claiborne (troszkę inna od pozostałych, mi się podobała)
Zielona Mila
To tak na początek;) Reszta wg uznania:)